Na terenie Podkarpackiej gminy Rymanów doszło do niewyjaśnionej jak dotąd tragedii. W dniu 27 stycznia, sobotę, 48-letni obywatel bez śladu zniknął z domu. Rodzina zgłosiła brak jakiejkolwiek formy kontaktu z mężczyzną. Na miejscu natychmiast rozpoczęły działania ekipy poszukiwawcze, w skład których wchodzili policjanci, strażacy a także nurkowie. Niestety, już dwa dni później, z wód rzeki Tabor wydobyto ciało mężczyzny.
Zaginął on w sobotę 27 stycznia i od tego momentu nie utrzymywał żadnej komunikacji z rodziną. Wydawało się, że po prostu zniknął. Służby policyjne oraz straż pożarna podjęły intensywne poszukiwania. Akcję wsparli również nurkowie oraz ratownicy GOPR przy użyciu psa tropiącego.
Dzień po zaginięciu, 28 stycznia, na terenie między Wróblikiem Szlacheckim a Siciną, nad brzegiem rzeki Tabor odnaleziono rower należący do 48-latka. W obliczu tego odkrycia, straż pożarna ze wsparciem nurków zdecydowała się na gruntowne przeszukanie rzeki i okolicznych brzegów. Niestety, poszukiwania zakończyły się w tragiczny sposób. W poniedziałek odnaleziono ciało zaginionego mężczyzny. Sprawa jest teraz przedmiotem dochodzenia prokuratury.
Komisarz Piotr Wojtunik, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie, powiedział portalowi Nowiny24, że na obecnym etapie dochodzenia wykluczono udział osób trzecich w śmierci mężczyzny.